Oto pierwsza książka Emily Griffin jaką przeczytałam i już wiem, że nie ostatnia. Czytałam wiele recenzji na temat tej książki i postanowiłam sama wyrobić sobie zdanie na jej temat. No i przyznam, że widzę wiele zalet, ale pojawiło się coś, co mi się nie podobało. Może najpierw nakreślę o czym jest ta książka, a później przejdę do ,,wybrzydzania".
Ellen jest szczęśliwa w swoim związku. Jest mężatką od pewnego czasu. Andy jest cudowny. Główna bohaterka ma szczęście, bo ma wszystko. Niczego jej nie brakuje. Ma kochającego męża, cudowną pracę i mieszkanie. Jest szczęśliwa. Ma dobrą siostrę i przyjaciółkę, która jest siostrą Andy'ego. Wszystko ładnie, pięknie. Ale... No własnie, ale. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka swoją dawną miłość. Okazuje się, że nie całkiem zamknęła wszystkie swoje uczucia. Że może jednak coś jeszcze czuje do Leo. On proponuje jej wspólną prace. Ellen ma robić zdjęcia ( jest fotografem ), a Leo napisać artykuł ( dziennikarz ). Wszystko byłoby może lepiej, gdyby nie to, że Ellen to wszystko ukrywa przed mężem.
Trzeba przyznać, że trochę się Ellen sprawa pokomplikowała. Jej relacje z Andy'm psują się po przeprowadzce do Atlanty. Ellen nie czuje się tam swobodnie, tęskni za wielkim miastem, którym jest Nowy Jork. Leo dalej kocha Ellen i żałuje, że rozstali się. Nawet dokładnie nie może przypomnieć sobie, co się takiego wydarzyło. Normalne to nie jest. Przynajmniej wg mnie. Lecz teraz Ellen jest z Andy'm. On jest jej mężem. Wróci do Leo czy pozostanie przy Andy'm? Bohaterka przez całą książkę rozmyśla na ten temat i pomaga jej siostra, która patrzy na sprawę bardziej obiektywnie i chroni ją przed popełnieniem ogromnego błędu. Czy Ellen będzie z Andy'm ? Tego Wam nie zdradzę. Ale jedno tak, ona kocha dwóch facetów. Dla mnie to niepojęte. Mówi się, że jak się pokochało drugiego to tak naprawdę pierwszego się nie kochało. No i wracamy do pytania. Co zrobi Ellen?
Książka fajna, lekko i przyjemnie napisana. Takie sytuacje się w życiu zdarzają pewnie, a więc realna. Czytało mi się ją szybko i z ciekawością. Nie każda książka ,,wciąga", a więc uważam to za zaletę w przypadku tej. No i teraz powiem co mi się nie podobało. Z początku bohaterkę uważałam za mądrą kobietę i mówię, żeby została z Andy'm. Natomiast z biegiem stron pomyślałam ,,dziewczyno, skoro jesteś niezdecydowana to sobie odpuść, albo podejmij wreszcie jakąś decyzję, która cię zadowoli." Bohaterka podjęła decyzję, ale nie jestem pewna czy słuszną. Denerwowało mnie trochę jej niezdecydowanie i oszukiwanie męża. Jak się bała, że zdradzi Andy'ego to powinna mu powiedzieć: ,,Słuchaj, Leo się odezwał." Sądzę, że byłoby jej łatwiej. Cóż, zrobiła inaczej i rabanu trochę narobiła. Bywa. Ale myślę, że to doświadczenie trochę ją nauczyło. Wiem, wiem to tylko książka, ale trochę się w nią ,,wciągnęłam".
Książka bierze udział w wyzwaniach literackich:
Szczerze polecam : )
Nie będę ukrywać - zachęciłaś mnie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie się to zapowiada :)
OdpowiedzUsuńPierwsza była "Dziecioodporna", po niej "Coś niebieskiego", później "Coś pożyczonego" i dopiero potem "Sto dni...":) Polecam Ci te "poprzedniczki":)))
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś ,,Dziecioodporną" i nie zachwyciłam się tą lekturą, przez co nie mam już ochoty sięgać po książki Giffin.
OdpowiedzUsuńMoja współlokatorka czytała "Dziecioodporną" i stwierdziła, że główna bohaterka każdemu po kolei tłumaczy i powtarza to samo :P
UsuńO zapoznaniu się z twórczością autorki marzę już od dawna, więc nieuniknionym jest, że z czasem sięgnę i po tę lekturę. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji do "spotkania" z prozą pani Giffin. Może to zmienię.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobała ta książka, pisarka pisze ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że główna bohaterka wybitnie by mnie irytowała swoim zachowaniem :) chociaż, kto wie może bym się odprężyła przy takiej lekturze? :)
OdpowiedzUsuń