No i u mnie pojawia się kolejny raz Nora Roberts. Jak widać, polubiłam jej książki. To prawda, że tę powieść przeczytałam już prawie miesiąc temu, ale jakoś tak wyszło. Recenzje książek przeczytanych w lipcu pojawią się w sierpniu. Postaram się troszkę przyspieszyć, choć mam głowę pełną najrozmaitszych pomysłów.
Powrócę teraz do powieści Nory Roberts. ,,Portret w bieli" to pierwszy tom ,,Kwartetu weselnego". Jak wiecie, dwie ostatnie już przeczytałam. W tej części główną bohaterką jest Mac. Nie ma łatwego życia, gdyż posiada problemy z matką, Lindą. Ta kobieta jest nie do zniesienia. Znana jest w całej okolicy z podrywania cudzych mężów. Jak to się mówi: zmienia facetów jak rękawiczki. Była już 3 razy zamężna. Często prosi córkę o pomoc biorąc ją na litość. Mac nie jest łatwo odmówić swojej matce pomocy, ale wie, że nie powinna dać się wykorzystywać. To prawda, że matka to matka. Natomiast ta kobieta myśli tylko o swoim dobru i nie zapewniła swojej córce dobrego dzieciństwa. Mac jest przeciwieństwem matki. Tak tak, chyba jest to możliwe. Poprzez przeżycia z dzieciństwa boi się związków. Nie chce zostać zraniona i nie chce ranić partnera. Aż na horyzoncie pojawia się nauczyciel literatury angielskiej, Carter. Przystojny belfer, który zwala Mac z nóg. Napiszę tak: iskrzy. Zanim Mac zdecyduje się na związek trochę czasu minie, ale prawdziwy mężczyzna jest cierpliwy. Główna bohaterka tej części przeżyje ciężkie chwile ze swoją matką. Będzie musiała wreszcie postąpić jak należy, a to nie będzie dla niej łatwe. Ale może zawsze liczyć na najlepsze przyjaciółki, Dela ... no i Cartera oczywiście.
Książka bierze udział w wyzwaniach literackich:
Zapraszam do odwiedzenia mnie na facebooku :>
Widzę, że nie tylko mi doskwiera brak czasu na wszystko :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Rozejrzę się za nią ;)
OdpowiedzUsuńLubię Norę, ale chwilowo robię sobie przerwę od jej twórczości
OdpowiedzUsuń